Wykorzystali Świątek, by ogłosić to całemu światu. Wielka klapa
Rebranding WTA – sukces czy marketingowa porażka? Fani nie kryją rozczarowania Turniej WTA 1000 w Indian Wells, uznawany za jeden z najważniejszych poza Wielkim Szlemem, miał być momentem przełomowym dla kobiecego tenisa. Władze WTA zapowiadały wielką zmianę, która miała nadać organizacji nowoczesny i dynamiczny charakter. Kibice z niecierpliwością czekali na rewolucję, licząc na innowacyjne podejście,…
Rebranding WTA – sukces czy marketingowa porażka? Fani nie kryją rozczarowania
Turniej WTA 1000 w Indian Wells, uznawany za jeden z najważniejszych poza Wielkim Szlemem, miał być momentem przełomowym dla kobiecego tenisa. Władze WTA zapowiadały wielką zmianę, która miała nadać organizacji nowoczesny i dynamiczny charakter. Kibice z niecierpliwością czekali na rewolucję, licząc na innowacyjne podejście, które mogłoby wzmocnić pozycję kobiecego tenisa na globalnej scenie.
Jednak oczekiwania szybko zderzyły się z rzeczywistością. Szumnie zapowiadany nowy brand WTA zamiast ekscytacji wywołał falę krytyki. Już 24 lutego WTA opublikowała tajemnicze wideo w mediach społecznościowych, w którym Iga Świątek enigmatycznie ogłaszała: „Zmiana nadchodzi”, a Jessica Pegula dodawała: „Za chwilę będzie o tym głośno”. Fani błyskawicznie zaczęli spekulować, że kobiece rozgrywki czeka radykalna transformacja, której wielu domagało się od lat.
Kontrowersyjne logo – minimalizm czy bezpłciowość?
Główną osią rebrandingu było całkowite odświeżenie wizerunku WTA. Zmieniono oficjalne logo, stronę internetową, oprawę graficzną transmisji telewizyjnych i internetowych, a także prezentację wyników meczowych. Organizacja podkreślała, że nowa identyfikacja wizualna miała być prostsza i bardziej czytelna, wzorując się na największych markach świata. „Cechą charakterystyczną skutecznego logo jest prostota: wszechobecny znaczek Nike, skromne jabłko Apple i czytelny napis Netflix napisany na czerwono” – przekonywały władze WTA.
Sarah Swanson, szefowa działu marketingu WTA, tłumaczyła, że zmiana wizerunku ma na celu „wzmocnienie globalnej marki WTA jako lidera w kobiecym sporcie zawodowym”. Podobnie wypowiadała się Portia Archer, dyrektorka generalna organizacji:
– „WTA ma największy zasięg globalny w sporcie kobiecym. W obecnym krajobrazie sportu i rozrywki, który dynamicznie się zmienia, mamy idealny moment, by zaznaczyć swoją pozycję lidera. Nowy brand zapewnia silny i unikalny głos, który pozwoli nam opowiedzieć historię kobiecego tenisa oraz zaprezentować WTA jako potężną globalną markę sportową i rozrywkową” – mówiła.
W kampanii promującej rebranding udział wzięły czołowe tenisistki świata, dzieląc się swoimi osobistymi historiami i podkreślając, że kort to nie tylko arena sportowa, ale również przestrzeń, w której rodzi się wielkość. „To moja scena, by zmusić się do granic możliwości” – mówiła Iga Świątek.
Jednak entuzjazm władz organizacji nie przełożył się na reakcję fanów. Kibice szybko uznali, że nowe logo jest rozczarowujące i pozbawione charakteru. Na forach internetowych oraz w mediach społecznościowych pojawiły się ostre komentarze:
„Logo nawet nie jest brzydkie, jest po prostu nudne”
„Boleśnie schematyczne”
„Czy WTA zdaje sobie sprawę, że ich nowe logo nie daje ‘nowych, świeżych odczuć’, ale raczej przypomina logo sieci sklepów z lat 2000.?”
Krytykę wyraziła nawet wielkoszlemowa mistrzyni Kristina Mladenovic, pytając: „Co ono przedstawia? Poprzednie logo było o wiele lepsze”.
Nie zabrakło też porównań do męskiego tenisa i innych dyscyplin:
„Jeśli pokażesz to logo komuś, kto nie jest fanem tenisa, nie będzie wiedział, co to jest. ATP ma w swoim logo tenisistę, NBA koszykarza, NFL futbolistę, MLB baseballistę. A WTA? Wygląda jak logo jakiejś agencji rządowej, o której nikt nigdy nie słyszał” – napisał jeden z kibiców na portalu Reddit.
Nieudolne promowanie gwiazd – brak spójnej strategii
Zmiany w identyfikacji wizualnej to niejedyny aspekt, który wywołał kontrowersje. WTA wielokrotnie podkreślało, że to zawodniczki tworzą markę organizacji, ale paradoksalnie w jednej z kluczowych kampanii promocyjnych zabrakło… Igi Świątek.
Ten błąd stał się punktem zapalnym dla dyskusji o sposobie promowania kobiecego tenisa. Dodatkowo, w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się zdjęcia mniej znanych zawodniczek bez podpisów z ich nazwiskami, co wprowadzało chaos informacyjny.
„Większość gwiazd WTA nie jest łatwo rozpoznawalna dla przeciętnego fana. Jeśli organizacja chce przyciągnąć nową publiczność, powinna bezwzględnie oznaczać nazwiska graczy w każdej publikacji w social mediach” – zauważył jeden z internautów.
Jeszcze większą konsternację wywołała sytuacja, w której w oficjalnych materiałach WTA podpisano nazwisko fotografa, ale nie zawodniczki, którą sfotografował.
„To po prostu niepoważne” – podsumowali fani.
Nieczytelna szata graficzna transmisji – kibice „oślepli”
Prawdziwą burzę wywołała jednak nowa szata graficzna wykorzystywana podczas transmisji telewizyjnych. Wyniki oraz nazwiska zawodniczek są teraz wyświetlane na przezroczystym tle z zielonym gradientem, co znacząco utrudnia ich odczytanie.
„Nowy design jest okropny”, „Jak można być tak złym w swojej pracy i wydawać na to tyle pieniędzy?”, „Zanim Indian Wells się skończy, wszyscy będziemy w połowie ślepi” – pisali rozgoryczeni kibice.
Do krytyki dołączyli również eksperci, w tym komentator Eurosportu Dawid Żbik, który na portalu X (dawniej Twitter) napisał: „No nie, nie podoba mi się szata graficzna. Może się przekonam, ale nieprędko”.
Czy WTA ma pomysł na przyszłość?
Od 2023 roku za budowanie marki WTA odpowiada oddział WTA Ventures, który ma na celu przyciągnięcie inwestorów i zwiększenie rozpoznawalności tenisistek. W pewnym stopniu udało się to osiągnąć – w 2024 roku przychody organizacji wzrosły o 25%, a frekwencja na turniejach o 15%. WTA odnotowało także rekordowe 1,1 miliarda oglądających w telewizji i na platformach streamingowych.
Mimo tych pozytywnych wyników, eksperci wskazują, że WTA wciąż nie potrafi właściwie promować swoich największych gwiazd. Nawet najbardziej dominujące zawodniczki, takie jak Iga Świątek, Aryna Sabalenka czy Coco Gauff, nie osiągnęły statusu globalnych supergwiazd.
„Porównaj to z ATP, gdzie nawet gracze średniego szczebla zyskują większą ekspozycję i rozpoznawalność niż niektóre z najlepszych kobiet. Różnica nie dotyczy poziomu gry – chodzi o sposób sprzedaży produktu” – brutalnie podsumował portal Cardbiz.
WTA ma potencjał, by rozkwitać w erze rosnącej popularności sportu kobiecego, ale zamiast tego działa po omacku. Nowy rebranding, zamiast przynieść przełom, stał się symbolem braku spójnej wizji.