Wyróżniała się jedynie Gabriela Dabrowski, 8. deblistka rankingu WTA.
To była jedna z największych niespodzianek sezonu. Finały Billie Jean King Cup organizowane w Sewilli przyniosły sensacyjny triumf reprezentacji Kanady, którego nie spodziewał się zupełnie nikt. A bohaterką została notowana wówczas dopiero na 258. miejscu rankingu WTA Marina Stakusic, która zaliczyła jeden z najlepszych turniejowych występów w karierze. 258. tenisistka rankingu wygrała w Sewilli trzy…
To była jedna z największych niespodzianek sezonu. Finały Billie Jean King Cup organizowane w Sewilli przyniosły sensacyjny triumf reprezentacji Kanady, którego nie spodziewał się zupełnie nikt. A bohaterką została notowana wówczas dopiero na 258. miejscu rankingu WTA Marina Stakusic, która zaliczyła jeden z najlepszych turniejowych występów w karierze.
258. tenisistka rankingu wygrała w Sewilli trzy mecze z wyżej notowanymi rywalkami. Jej zwycięstwa pomogły Kanadzie w osiągnięciu sensacyjnego triumfu
Na drodze do zwycięstwa Kanadyjki ograły reprezentację Polski. Znów brylowała Marina Stakusic, a Biało-Czerwone nie miały powodu do radości
Możemy tylko zastanawiać się, jak wyglądałby turniej, gdyby zagrała w nim wówczas Iga Świątek. Uniemożliwił jej to napięty harmonogram końcówki sezonu
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Wydawało się, że w fazie grupowej Billie Jean King Cup Finals o awans powalczą Polki i Hiszpanki. Gospodynie dysponowały aż czterema zawodniczkami z czołowej setki rankingu, a Biało-Czerwone – dwiema. Tabelę grupy według przewidywań zamknąć miała Kanada, która w kadrze nie miała większych gwiazd poza Leylah Fernandez. 35. tenisistka rankingu w swojej drużynie nie miała żadnej kolejnej singlistki z czołowych 150 miejsc klasyfikacji najlepszych tenisistek świata. Wyróżniała się jedynie Gabriela Dabrowski, 8. deblistka rankingu WTA.
To jednak właśnie Kanada wygrała “polską” grupę, i to przegrywając w niej tylko jednego seta. To, co zrobiły tenisistki prowadzone przez Heidi El Tabakh, zapisało się w historii jako jedna z największych niespodzianek w historii reprezentacyjnego tenisa kobiet. Ich triumfu nie spodziewał się zupełnie nikt.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Gigantyczna sensacja w Billie JEan Kign Cup. Nikt na nie nie stawiał
Tak prezentowała się kadra Kanady na finały w Sewilli w 2023 r.:
Leylah Fernandez (35. miejsce w rankingu singlowym, 20. miejsce w rankingu deblowym)
Rebecca Marino (176. miejsce w rankingu singlowym, 1039. miejsce w rankingu deblowym)
Marina Stakusic (258. miejsce w rankingu singlowym, 449. miejsce w rankingu deblowym)
Eugenie Bouchard (273. miejsce w rankingu singlowym, nienotowana w rankingu deblowym)
Gabriela Dabrowski (nienotowana w rankingu singlowym, 8. miejsce w rankingu deblowym)
Czas pokazał jednak, że pozycje w klasyfikacji najlepszych tenisistek świata ostatecznie nie muszą mieć żadnego znaczenia. Kanadyjki pokazały to już w swoim pierwszym meczu z Hiszpankami. Wygrały go 3:0 bez straty seta, zaskakując gospodynie. Większą niespodzianką był jednak wynik starcia z Polską.
Zobacz także: Iga Świątek gra o wielki sukces polskiego tenisa. Za kulisami donosy i walka o władzę
Mecz Polska – Kanada rozpoczął się lepiej dla Biało-Czerwonych. Magdalena Fręch prowadziła z Mariną Stakusic 6:4 i wydawało się, że otworzymy turniej w udany sposób. Potem jednak doszło do klęski Biało-Czerwonych. Łodzianka przegrała kolejne dwie partie 5:7, 3:6 i to rywalka z 258. miejsca w rankingu mogła świętować.
Słabo spisała się też Magda Linette. Poznanianka przegrała z Leylah Fernandez 2:6, 3:6. Na koniec rozegrano też debla, który nie miał już większego znaczenia dla losów awansu. Weronika Falkowska i Katarzyna Kawa przegrały z Eugenie Bouchard i Gabrielą Dabrowski 2:6, 3:6. To oznaczało koniec nadziei o awansie z grupy. Polki ostatecznie wygrały tylko jedno spotkanie w całym turnieju Finals. W deblu ograły Hiszpanki, ale dwa mecze singlowe przyniosły triumf rywalek.
Turniejowa niespodzianka się nie zatrzymywała
A Kanadyjki po wyjściu z grupy robiły swoje. Marina Stakusic co prawda przegrała z Barborą Krejcikovą 2:6, 1:6 na start fazy pucharowej, ale Leylah Fernandez ograła Marketę Vondrousovą 6:2, 2:6, 6:3. Decydował debel, a tu Gabriela Dabrowski i Leylah Fernandez okazały się lepsze od czołowej pary deblowej świata, którą tworzyły Barbora Krejcikova i Katerina Siniakova. 7:5, 7:6(3) dla Kanadyjek dało im sensacyjny finał turnieju.
W nim jeszcze raz bohaterką została Stakusic. 258. tenisistka świata ograła Martinę Trevisan 7:5, 6:3, co postawiło Kanadę przed szansą na sensacyjny triumf w meczu o tytuł z Włoszkami. Gdy Leylah Fernanfez ograła Jasmine Paolini 6:2, 6:3, zaczęło się świętowania. Nie doszło nawet do meczu deblowego i nic dziwnego, bo triumfatorki myślały już tylko o radości z sensacyjnego sukcesu.
Zobacz również: Prezes Polskiego Związku Tenisowego odpowiada na zarzuty
Niewątpliwą bohaterką została Marina Stakusic, bowiem bez jej niespodziewanych zwycięstw nie byłoby tak łatwo o wygraną. Mimo wszystko warto docenić też świetną postawę Leylah Fernandez, finalistki US Open sprzed trzech lat.
Liczyli na Igę Świątek. Musiała odmówić
Pozostaje nam zastanawiać się, czy Polki poradziłyby sobie wówczas lepiej, gdyby zagrała Iga Świątek. Po barażowej porażce z Kazachstanem Biało-Czerwone nie wywalczyły awansu do turnieju finałowego, ale otrzymały dziką kartę. Organizatorzy liczyli zapewne na przyjazd ówczesnej liderki rankingu.
Ta jednak musiała odmówić, ponieważ na trzy dni przed startem grupowych zmagań z udziałem Polek toczył się jej mecz z Jessicą Pegulą w finale WTA Finals. Jej publiczne słowa rozczarowania dotyczące planowania tenisowego kalendarza nie przyniosły skutku. W tym roku tenisistki dostały co prawda kilkadziesiąt godzin przerwy więcej pomiędzy występem w WTA Finals i startem w Billie Jean King Cup Finals, ale to i tak nie przyniosło pożądanego skutku w postaci przyjazdu mistrzyni turnieju. Coco Gauff, która triumfowała w Rijadzie, nie pojawi się na korcie w Maladze.