Zapytaliśmy Marit Bjoergen o Justynę Kowalczyk i Polskę. Oto reakcja
Mam poczucie, że to głównie media robiły tu robotę, bo przecież ja i Justyna nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiałyśmy — mówi nam Marit Bjoergen, gdy pytamy o dawne czasy, w których rywalizowała z Justyną Kowalczyk-Tekieli. Legenda biegów narciarskich opowiada, jak czuje się po drugiej, trenerskiej stronie. Podczas MŚ w Trondheim przypadkiem natknęliśmy się…
Mam poczucie, że to głównie media robiły tu robotę, bo przecież ja i Justyna nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiałyśmy — mówi nam Marit Bjoergen, gdy pytamy o dawne czasy, w których rywalizowała z Justyną Kowalczyk-Tekieli. Legenda biegów narciarskich opowiada, jak czuje się po drugiej, trenerskiej stronie.
Podczas MŚ w Trondheim przypadkiem natknęliśmy się na Marit Bjoergen
Legendarna biegaczka opowiedziała o tym, jak czuje się w roli trenerki
Wspominała także czasy rywalizacji z Justyną Kowalczyk-Tekieli
Wiosną Marit Bjoergen wróciła do świata biegów narciarskich. Została asystentką trenera w żeńskiej reprezentacji Norwegii, wraz z którą pojawiła się na mistrzostwach świata w Trondheim. Spotkaliśmy ją zupełnie przypadkiem w hotelowym korytarzu. Mieliśmy sporo szczęścia, bo biegowa reprezentacja gospodarzy ma wydzielone swoje piętro, którego pilnuje ochrona.
Natalia Żaczek: Jak to jest wrócić po tej drugiej, trenerskiej stronie?
Marit Bjoergen: Atmosfera jest właściwie taka sama jak w czasach, gdy to ja byłam zawodniczką. Wokół wciąż jest wielu tych samych ludzi, także wśród biegaczek. Ale ta nowa perspektywa jest szalenie interesująca, zupełnie inna. Będąc sportowcem, właściwie o niej nie myślałam.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Ja sama byłam raczej dość łatwą zawodniczką do prowadzenia, ale każdy jest inny, a ty musisz nauczyć się, jak funkcjonuje i starać się dać wszystkim to, co najlepsze. A czasem trudno pomóc każdemu, komu chcesz. Poza mną w drużynie jest jeszcze dwóch trenerów, pod tym względem bardziej doświadczonych ode mnie, ale z kolei ja zebrałam dużo doświadczenia jako zawodniczka. Z innymi szkoleniowcami znamy się bardzo dobrze, mamy tę samą filozofię treningu.
Jest nas trójka, bo ja sama nie chciałam aż tak dużo podróżować, mam w domu rodzinę. Gdy będziemy rozmawiać po sezonie z zawodnikami, przekonamy się, czy przeszkadza im to, że nie widywaliśmy się aż tak często.
Gdy patrzyłaś na wczorajszy finisz Therese Johaug i Ebby Andersson, zatęskniłaś choć trochę?
Nie, nie, dla mnie to już zakończony rozdział. Minęło już dużo czasu i czuję się z tym w porządku, ale dobrze znów być w drużynie i dbać o to, co dzieje się w naszych biegach.
“Justyna Kowalczyk jest dla mnie wielką gwiazdą i znakomitą sportsmenką”
Zdarza ci się czasem rozmawiać z Justyną Kowalczyk-Tekieli?
Właściwie to już długi czas nie mamy kontaktu. Nie rozmawiałam z nią od czasu, gdy skończyłam karierę w 2018 r.
W trakcie kariery wasze relacje bywały napięte. Jak patrzysz na to z pespektywy czasu?
Mam poczucie, że to głównie media robiły tu robotę, bo przecież ja i Justyna nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiałyśmy. Myślę, że tak jak i ja, Justyna nie mówiła aż tak dobrze po angielsku. Oczywiście były jakieś rozmowy, ale krótkie. Dla mnie ona była po prostu wielką gwiazdą i znakomitą sportsmenką. Bardzo szanuję Justynę.
Masz jakieś swoje wyjątkowe wspomnienie związane z rywalizacji z Justyną?
Było dużo takich pojedynków, ale chyba bieg na 10 km z mistrzostw świata w Oslo. Byłyśmy naprawdę blisko.
Jak porównałabyś popularność biegów w Norwegii obecnie do czasów, gdy rywalizowałyście?
Biegi wciąż są bardzo popularne, ale pojawiło się wiele innych opcji, które kręcą młodych ludzi, zatem zmienia się profil odbiorcy. Właściwie trudno powiedzieć, ale podczas tych mistrzostw widać, że zainteresowanie kibiców i mediów jest naprawdę duże.