Stosunek wielu polskich kibiców do George’a Russella wciąż pozostaje chłodny. Wszystko przez kontrowersje związane z jego rywalizacją z Robertem Kubicą, kiedy obaj reprezentowali barwy Williamsa. Jednak po niedawnym triumfie Polaka w wyścigu 24h Le Mans kierowca Mercedesa zdobył się na gest, który dla wielu był zaskoczeniem – publicznie pogratulował Kubicy. Ten pojedynczy, ale znaczący gest nabiera szczególnej wartości, biorąc pod uwagę burzliwą historię ich wspólnej przeszłości.
Kubica i Russell spotkali się w Formule 1 w sezonie 2019. Polak miał wtedy za sobą długą i niezwykle wymagającą walkę o powrót do zdrowia po dramatycznym wypadku w rajdzie Andory w 2011 roku. Po wielu latach rehabilitacji i prób powrócił najpierw jako kierowca testowy i rozwojowy Williamsa, a następnie otrzymał miejsce w wyścigowym bolidzie tego zespołu. Drugim kierowcą został debiutujący w F1 Russell, wspierany przez akademię Mercedesa.
Krótki, ale znaczący gest Russella
Po zwycięstwie Kubicy w Le Mans Brytyjczyk nie pozostał obojętny i w relacji na Instagramie napisał: „Gratuluję, kolego, wygranej w Le Mans, cieszę się razem z tobą!”, oznaczając konto 40-letniego Polaka i publikując jego zdjęcie. To krótka, ale zaskakująco ciepła wiadomość, zwłaszcza w kontekście ich wspólnej historii.
Sam Russell również miał powody do świętowania – podczas weekendu Grand Prix Kanady wywalczył pole position i po świetnym starcie oraz dzięki doskonałemu przygotowaniu bolidu, odniósł swoje czwarte zwycięstwo w karierze F1. Wyprzedził Maxa Verstappena oraz zespołowego kolegę – Andreę Kimiego Antonellego.
Dla Roberta Kubicy Kanada także ma symboliczne znaczenie – to właśnie na torze Circuit Gilles Villeneuve w 2007 roku uczestniczył on w jednym z najgroźniejszych wypadków w swojej karierze. Choć kolizja wyglądała dramatycznie, Polak nie doznał poważnych obrażeń. Rok później, na tym samym torze, odniósł swoje jedyne zwycięstwo w Formule 1, co uczyniło go bohaterem narodowym.
Relacja pełna napięć i niedopowiedzeń
Choć dzisiaj Russell zdobywa się na uprzejmość, ich relacja w 2019 roku daleka była od ideału. Brytyjczyk, uważany za jeden z największych talentów młodego pokolenia, był ewidentnie faworyzowany przez Claire Williams, co nie podobało się ani kibicom, ani obserwatorom. Córka legendarnego sir Franka Williamsa nie potrafiła skutecznie zarządzać zespołem, co sprawiło, że Williams regularnie zamykał stawkę.
Mimo trudnych warunków to właśnie Kubica zdobył dla zespołu jedyny punkt w sezonie – w deszczowym Grand Prix Niemiec. Russell, mimo kilku niezłych występów w kwalifikacjach, nie był w stanie zapunktować. Ten jeden punkt miał ogromne znaczenie – zapewnił Williamsowi zwrot kosztów logistycznych na resztę sezonu, co w obliczu problemów finansowych zespołu było bezcenne.
Dziś, choć emocje tamtego sezonu nadal są świeże w pamięci wielu fanów, gest Russella pokazuje, że czas potrafi złagodzić napięcia. Może to również sygnał, że w świecie sportu – nawet tego najbardziej bezwzględnego – potrafi znaleźć się miejsce na szacunek i uznanie.