Daria Abramowicz o przemianie Igi Świątek: “Dołożyła mocno do pieca. To inna zawodniczka”
Po wielkim sukcesie Igi Świątek w Wimbledonie na krótki czas medialnie na pierwszy plan wysunęła się Daria Abramowicz. Psycholożka, która od lat współpracuje z liderką światowego tenisa, była we wtorek gościem programu “Fakty po Faktach” w TVN24, gdzie w rozmowie z Anitą Werner opowiedziała o kluczowych momentach w sezonie swojej podopiecznej. Jak zdradziła, prawdziwa przemiana Świątek zaczęła się po nieudanym turnieju w Rzymie. Wspomniała też o specyfice finału Wimbledonu, o sile zespołu i o tym, jak bardzo Iga się zmieniła przez ostatnie miesiące.
Przełomowy moment po Rzymie
Abramowicz ujawniła, że jednym z najważniejszych punktów sezonu Świątek była porażka w Rzymie. To właśnie po tym turnieju – najgorszym dla Polki w 2025 roku – cały zespół odbył kilka głębokich i niełatwych rozmów.
– To był bardzo ważny moment. Rozmawialiśmy szczerze, czasem nieprzyjemnie. Iga zmieniła nastawienie, a mówiąc kolokwialnie – dołożyła bardzo mocno do pieca. Zmodyfikowała podejście do wielu rzeczy. Od tego momentu zaczęła bardzo konsekwentnie realizować nowy plan – powiedziała Abramowicz.
Zmiana objęła nie tylko podejście do treningu, ale również do sposobu myślenia na korcie i poza nim. Zespół skupił się na budowaniu u Igi większej pewności siebie, poczucia skuteczności i umiejętności akceptowania dyskomfortu.
– Najważniejsze było to, że Iga skupiła się nie tyle na wyniku, co na rozwoju – jako tenisistka i człowiek. Rezultaty przyszły jako efekt uboczny – zaznaczyła.
Finał Wimbledonu i wpływ obecności księżnej Kate
Daria Abramowicz przyznała, że dopiero po półfinałowym zwycięstwie z Belindą Bencić pojawiło się w drużynie Świątek prawdziwe przekonanie, że zwycięstwo w Wimbledonie jest w zasięgu.
– Po meczu z Bencić, która ma wiele atutów na trawie, poczuliśmy, że to może się wydarzyć. Ale do tamtej pory podchodziliśmy do turnieju krok po kroku – powiedziała.
Finałowy mecz z Amandą Anisimovą był pokazem siły Igi – Polka nie straciła ani jednego gema. Abramowicz uważa, że przeciwniczka mogła nie wytrzymać presji, w tym obecności księżnej Kate na trybunach.
– Zawodniczki dostają informację o obecności księżnej dzień wcześniej – również o tym, jak się do niej zwracać. To może generować dodatkowy stres. Wimbledon ma inną wagę niż pozostałe turnieje. Iga świetnie sobie z tym poradziła, Amerykanka – niekoniecznie – zauważyła.
Wykorzystanie czasu i wiara w trawę
Psycholożka podkreśliła, że paradoksalnie brak finału Rolanda Garrosa pomógł Świątek w lepszym przygotowaniu do sezonu trawiastego. Dzięki temu miała więcej czasu na solidny blok treningowy na Majorce i mogła spokojnie przepracować elementy potrzebne do skutecznej gry na zielonej nawierzchni.
– Iga sama słusznie mówiła, że miała więcej czasu na trening. Do tego doszła zmiana przekonania: trawa jest w jej zasięgu. Nie było tu żadnych czarów – była konsekwentna, ciężka praca – podkreśliła.
Świątek dojrzalsza, silniejsza, bardziej świadoma
Abramowicz zwróciła uwagę na ewolucję mentalną Igi. Według niej ostatnie miesiące przyniosły ogromny rozwój – zarówno sportowy, jak i osobisty. Ważnym doświadczeniem była również afera dopingowa, która miała wpływ na jej psychikę. Teraz, jak zaznacza psycholożka, Świątek potrafi lepiej przyjmować krytykę i wskazówki od bliskich osób.
– To już trochę inna Iga. Jest dojrzalsza, silniejsza psychicznie, bardziej otwarta na konstruktywne rozmowy. Z pokorą przyjmuje trudne uwagi i realnie je przetwarza. To rzadka cecha, a ona naprawdę ją posiada – powiedziała.
Abramowicz dodała też, że zespół odgrywa ogromną rolę w sukcesach Igi, a sama zawodniczka – jak przyznała po meczu – czasem potrzebuje, by inni wierzyli w nią bardziej niż ona sama.
Co dalej?
Kolejny duży sprawdzian przed Igą Świątek już wkrótce. Pod koniec lipca liderka światowego rankingu zagra w turnieju WTA 1000 w Montrealu. Będzie to jeden z etapów przygotowań do US Open – ostatniego wielkoszlemowego turnieju w sezonie.