Młodość górą! Anisimowa po raz pierwszy w półfinale Wimbledonu
Amanda Anisimowa osiągnęła największy sukces w swojej dotychczasowej karierze. 22-letnia Amerykanka pokonała doświadczoną Anastazję Pawluczenkową 6:1, 7:6(9) i po raz pierwszy zameldowała się w półfinale Wimbledonu. Choć Rosjanka walczyła dzielnie mimo problemów z łokciem, nie była w stanie zatrzymać młodszej rywalki. Anisimowa przypieczętowała zwycięstwo w niezwykle dramatycznym tiebreaku. W półfinale zmierzy się z Aryną Sabalenką – a ich bilans bezpośrednich starć może być sporym zaskoczeniem.
Różne pokolenia, różne style
Choć obie zawodniczki mają rosyjskie korzenie, dzieli je niemal wszystko. Anisimowa urodziła się i wychowała w Stanach Zjednoczonych, które obecnie reprezentuje. Pawluczenkowa to już weteranka – ma 34 lata i w tenisowym świecie znana jest ze swojego eleganckiego, klasycznego stylu gry. Anisimowa to z kolei energia, siła i nowoczesność. Co je łączyło przed tym meczem? Żadna z nich nigdy wcześniej nie dotarła do półfinału Wimbledonu – i było jasne, że jedna z nich zapisze się w historii.
Początek bez niespodzianek. Anisimowa dominowała
Choć ćwierćfinał Anisimowej i Pawluczenkowej nie był zestawieniem, którego się spodziewano, jego przebieg w pierwszym secie był jednostronny. Młodsza z zawodniczek zdemolowała rywalkę 6:1. Już po chwili prowadziła 4:0, obroniwszy dwa breakpointy i wykorzystując swoje okazje na przełamanie. Pawluczenkowa była w stanie ugrać tylko jednego gema, a set zakończył się kolejnym przełamaniem na korzyść Amerykanki.
Pawluczenkowa się nie poddała. Grała z kontuzją i sercem
Doświadczona Rosjanka nie zamierzała jednak składać broni, choć ewidentnie zmagała się z bólem łokcia prawej ręki. Anisimowa miała szansę zamknąć mecz szybciej, ale jej błędy pozwoliły Pawluczenkowej pozostać w grze. Gdy młodsza z tenisistek prowadziła już 5:3, wszystko wskazywało na koniec. Jednak Rosjanka niespodziewanie przełamała serwis rywalki, a następnie wyrównała na 5:5. Dwa meczbole Anisimowej? Oba obronione. Pawluczenkowa wyszła z opresji z wielką klasą.
Emocje sięgnęły zenitu w tiebreaku
Losy drugiego seta musiał rozstrzygnąć tiebreak, a ten przerodził się w prawdziwy rollercoaster. Anisimowa, mimo świetnej gry wcześniej, popełniała błędy, a Pawluczenkowa zyskała trzy setbole przy stanie 6:3. Nie wykorzystała żadnego. Później pojawiły się jeszcze dwie kolejne szanse – i znów bez efektu. Gdy wydawało się, że to ona przejmie kontrolę, Anisimowa zdobyła kolejnego meczbola. Returnem zmarnowała go w fatalnym stylu. Jednak przy czwartej okazji – przy stanie 10:9 – nie popełniła już błędu. Dobry serwis i wymuszony błąd rywalki zakończyły spotkanie.
Sabalenka już czeka. A bilans? Zaskakujący
Zwycięstwo Anisimowej oznacza, że Amerykanka po raz pierwszy zagra w półfinale Wimbledonu. Jej rywalką będzie Aryna Sabalenka – jedna z faworytek turnieju. Ich ostatni pojedynek, podczas Roland Garros, padł łupem Białorusinki. Mimo to w ogólnym bilansie meczów bezpośrednich górą jest Anisimowa, która prowadzi 5:3. Zapowiada się fascynujący pojedynek – młodość kontra siła, błysk kontra konsekwencja.