Po spektakularnym występie Igi Świątek w trzeciej rundzie Wimbledonu światowe media nie kryją zachwytu. „Postanowiła się zemścić”, „Grasstek nadchodzi”, „Wygląda na trawie lepiej niż kiedykolwiek” – takie nagłówki pojawiły się na czołowych sportowych portalach po tym, jak Polka rozgromiła Danielle Collins 6:2, 6:3. Dla wielu komentatorów było to najlepsze jak dotąd spotkanie Igi na trawiastych kortach, a dla niej samej – wyraźny sygnał, że może w Londynie sięgnąć po życiowy wynik.
Rewanż doskonały
Mecz Igi Świątek z Danielle Collins zapowiadano jako wyrównany i zacięty pojedynek. Tymczasem tylko jedna z tenisistek miała problemy – i była to Amerykanka. Dla Świątek był to rewanż za majową porażkę z Collins podczas turnieju WTA 1000 w Rzymie, gdzie Polka zupełnie się zacięła i przegrała 1:6, 5:7. Tamto niepowodzenie zostawiło w niej sportową zadrę, którą teraz z nawiązką wyjęła.
To był ich dziesiąty bezpośredni pojedynek, z czego aż osiem padło łupem Igi. Ten najnowszy smakował wyjątkowo – bo rozegrany został w turnieju wielkoszlemowym i na nawierzchni, która dotychczas uchodziła za jej najsłabszą. W przeszłości Świątek nie ukrywała, że na trawie czuje się niepewnie i potrzebuje więcej czasu, by odnaleźć się w tej specyficznej dynamice gry. Tym bardziej zaskakujący był poziom, jaki zaprezentowała w meczu z Collins.
Trawa już jej nie straszna?
Po tym, co pokazała Świątek, trudno nie mówić o zmianie w jej podejściu do gry na trawie. Znany profil tenisowy The Tennis Letter na platformie X zauważył, że Polka wyglądała w tym tygodniu „lepiej niż kiedykolwiek” na tej nawierzchni. Administratorzy konta, które śledzi prawie 200 tysięcy użytkowników, napisali wręcz z entuzjazmem: „Grasstek nadchodzi!”. To określenie – będące żartobliwym połączeniem angielskiego „grass” (trawa) i nazwiska „Świątek” – jeszcze niedawno traktowano z przymrużeniem oka. Teraz może stać się symbolem jej trawiastej przemiany.
I rzeczywiście – Iga już przed Wimbledonem pokazała, że coś się zmieniło. W turnieju WTA 500 w Bad Homburgu dotarła aż do finału, co było jej najlepszym wynikiem na trawie w karierze. Choć tam uległa Jessice Peguli, to sam awans do meczu o tytuł był milowym krokiem. Teraz – jak widać – idzie za ciosem.
Szansa na historyczny wynik
W poniedziałek Świątek zagra o ćwierćfinał Wimbledonu. Jej rywalką będzie Dunka Clara Tauson, obecnie 22. tenisistka świata. Chociaż Tauson sprawiła sporą sensację, eliminując rozstawioną z numerem cztery Jelenę Rybakinę (7:6, 6:3), to faworytką tego pojedynku będzie Polka. Świątek, zajmująca aktualnie czwarte miejsce w rankingu WTA, ma teraz realną szansę na wyrównanie – lub nawet poprawienie – swojego najlepszego wyniku na londyńskiej trawie. W 2023 roku dotarła do ćwierćfinału. Czy w tym roku pójdzie jeszcze dalej?
Eksperci i dziennikarze nie mają wątpliwości – forma Igi Świątek wyraźnie rośnie. Bastien Fachan, popularny francuski dziennikarz tenisowy, tak podsumował jej mecz z Collins: „To była największa dominacja Igi na Wimbledonie. Nie pozwólcie sobie wmówić, że ona nie poradzi sobie świetnie na trawie!”. Jeszcze mocniejszy był Jose Morgado – jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów w światowym tenisie – który uznał, że Świątek awansowała do 1/8 finału „z łatwością”, a jej poziom gry był „BARDZO dobry”.
Symboliczny gest i tłumy kibiców
Występ Igi nie przeszedł bez echa również na oficjalnych kanałach Wimbledonu. Turniejowe konto na platformie X opublikowało zdjęcie Polki wykrzykującej radośnie po wygranym meczu i opisało je dwoma emotikonami – zaciśniętym bicepsem i głową krzyczącą. Minimalizm? Być może. Ale bardzo wymowny. Kibice nie mają wątpliwości – Iga jest gotowa na więcej.
Czy zatem w 2025 roku powtórzy sukces z juniorskiego Wimbledonu sprzed siedmiu lat? W 2018 roku sięgnęła po tytuł wśród juniorek. Dziś dorosła, znacznie dojrzalsza i bardziej kompletna tenisistka ponownie staje do walki o trofeum na tej samej trawie. I wszystko wskazuje na to, że jest w stanie pójść po swoje.