Iga Świątek zameldowała się w ćwierćfinale Wimbledonu, choć początek jej poniedziałkowego meczu z Clarą Tauson mógł przyprawić kibiców o szybsze bicie serca. Polka przegrywała 1:3, a jej gra była daleka od ideału. Jednak z każdą minutą odzyskiwała kontrolę, w pełni wykorzystując problemy zdrowotne rywalki. Ostatecznie pokonała Dunkę 6:4, 6:1 i wyrównała tym samym swój najlepszy wynik w londyńskim turnieju.
Jeszcze przed tym meczem kibice z nadzieją wypatrywali kolejnego popisu liderki rankingu po świetnym występie w trzeciej rundzie przeciwko Danielle Collins. Amerykankę ograła w dwóch setach (6:2, 6:3), pokazując wyjątkową pewność siebie, skuteczność w serwisie i coraz lepsze czucie nawierzchni. Można było odnieść wrażenie, że wreszcie „dogadała się” z trawą, która przez lata sprawiała jej problemy.
Dlatego poniedziałkowy początek rywalizacji z Tauson był szokiem. Już w pierwszym gemie Polka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. W kolejnym – kolejne dwa. Sama wybrała, że chce rozpocząć od podania, a chwilę później znalazła się w tarapatach. Rywalka nie musiała robić niczego wielkiego – wykorzystywała błędy Świątek i objęła prowadzenie 3:1. Gdy komentatorzy Polsatu Sport określili ten fragment jako „tenisowy kryminał”, trudno było się z nimi nie zgodzić.
Na szczęście Iga szybko się pozbierała. Zaczęła grać pewniej, częściej trafiała pierwszym serwisem, a wymiany stawały się dłuższe – i co najważniejsze – kończyły się zwycięsko dla niej. Clara Tauson, która do tej pory wykorzystywała chaos w grze Polki, coraz częściej się myliła i widocznie frustrowała. Widać było, że traci nie tylko kontrolę nad piłką, ale i nad emocjami. Coraz częściej uderzała się dłonią w pierś, pokazywała grymasy, które zdradzały złość i rozczarowanie. Świątek błyskawicznie to wykorzystała – od stanu 4:4 nie oddała już ani jednego gema.
Warto przy tym dodać, że Clara Tauson, choć ma zaledwie 22 lata, już sporo przeszła. Po przebojowym wejściu do zawodowego touru w 2021 roku – z dwoma tytułami WTA i miejscem w czołowej „50” – jej karierę zatrzymały kontuzje. W kolejnych sezonach musiała zmagać się m.in. z urazami pleców, które wykluczały ją z rywalizacji na długie miesiące. Do gry wróciła dopiero niedawno, i choć na początku tego sezonu ponownie musiała zrobić przerwę, w ostatnich tygodniach prezentowała się naprawdę dobrze – wygrała turniej w Auckland i dotarła do finału w Dubaju.
W meczu z Igą Świątek również walczyła dzielnie, ale w pewnym momencie poprosiła o przerwę medyczną – wszystko wskazywało na problemy z oddychaniem. Choć wróciła na kort, z każdą minutą gasła. Drugi set przegrała szybko i wyraźnie, zapisując na swoim koncie zaledwie jednego gema. To był jej trzeci mecz z Igą – i trzecia porażka.
Dla Świątek był to już 19. mecz w 1/8 finału Wielkiego Szlema w karierze. Po raz 13. zagra w ćwierćfinale, w tym czwarty raz z rzędu. W Wimbledonie na tym etapie była już w 2021 roku – i właśnie teraz wyrównała to osiągnięcie.
Nie można też nie wspomnieć o tym, że Tauson jeszcze trzy tygodnie temu świętowała swoje pierwsze zwycięstwo na trawie w głównym cyklu – w Nottingham. Od tamtej pory wygrała sześć meczów z rzędu. Siódmy miał przyjść w poniedziałek, ale Polka okazała się przeszkodą nie do przejścia.
Teraz przed Igą Świątek jeszcze większe wyzwanie – ćwierćfinałowa rywalka to rozstawiona z numerem 19. Ludmiła Samsonowa. Obie tenisistki spotykały się do tej pory czterokrotnie – i za każdym razem górą była raszynianka. W środę stanie przed szansą, by po raz pierwszy w karierze awansować do półfinału Wimbledonu.