Iga Świątek przeszła do historii. Sabalenka milczy – zaskakujący brak gratulacji po triumfie Polki w Wimbledonie
W sobotnie popołudnie Iga Świątek zapisała kolejną złotą kartę w historii światowego tenisa. Polka w zaledwie 57 minut rozgromiła Amandę Anisimową 6:0, 6:0 i sięgnęła po swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł na trawie, zdobywając upragniony puchar Wimbledonu. To był nie tylko historyczny triumf, ale także jedno z najbardziej jednostronnych rozstrzygnięć w dziejach finałów Wielkiego Szlema. Mimo euforii, która ogarnęła świat sportu, jedna rzecz rzuciła się w oczy – całkowite milczenie Aryny Sabalenki, liderki rankingu WTA, która jeszcze niedawno wydawała się być w bliskiej relacji z Polką.
Historyczny sukces Świątek
Dla Świątek był to szósty wielkoszlemowy tytuł w karierze, ale pierwszy zdobyty na nawierzchni trawiastej – dotychczas uchodzącej za jej największą słabość. Polka udowodniła jednak, że dzięki ciężkiej pracy, pokorze i determinacji potrafi nie tylko dostosować się do najtrudniejszych warunków, ale wręcz zdominować rywalki w każdej konfiguracji. Jej występy w tegorocznym Wimbledonie były pokazem siły, koncentracji i tenisowego mistrzostwa. Finał, w którym Amerykanka nie była w stanie ugrać nawet jednego gema, przeszedł do annałów jako drugi taki przypadek w historii Wimbledonu i trzeci w dziejach finałów Wielkiego Szlema.
Sukces Świątek wywołał falę gratulacji. Z gratulacjami pospieszyli byli i obecni tenisiści, komentatorzy, eksperci i fani z całego świata. Swoje uznanie okazały też liczne osobistości spoza świata tenisa – od sportowców innych dyscyplin, po przedstawicieli polityki i kultury. Jednak w tej powszechnej radości zabrakło jednego głosu, który szczególnie przykuł uwagę – Aryny Sabalenki.
Sabalenka zamilkła – zaskakujący brak reakcji
Zachowanie Białorusinki wzbudziło niemałe zaskoczenie. Mimo że jej relacje z Igą Świątek w ostatnich miesiącach wyraźnie się poprawiły – obie tenisistki wypowiadały się o sobie z szacunkiem i serdecznością – Sabalenka po finale nie zamieściła ani jednego słowa gratulacji. Co więcej, choć początkowo polubiła na Instagramie post Świątek z trofeum i zespołem, reakcja ta błyskawicznie zniknęła. Na InstaStories również nie pojawiło się nic, co nawiązywałoby do sukcesu Polki.
Wiele osób spodziewało się, że liderka światowego rankingu, mimo własnej porażki w półfinale, wykaże się klasą sportową i publicznie pogratuluje triumfatorce. Tymczasem Sabalenka od czasu przegranego starcia z Anisimową, w którym uległa po trzysetowej batalii, zamieściła jedynie krótki wpis:
„Dziękuję, Wimbledon, za wyjątkowe dwa tygodnie wypełnione wspaniałą atmosferą i świetnymi przeciwniczkami. Cieszę się, że mogłam rywalizować w tym roku i do zobaczenia.”
Od tego momentu jej profile społecznościowe zamilkły.
Emocje wzięły górę?
Postawa Sabalenki może wskazywać na to, że emocje po raz kolejny wzięły górę. Już wcześniej Białorusinka miała problemy z radzeniem sobie z presją oraz porażkami w najważniejszych momentach. Po przegranym finale Australian Open odmówiła medialnych gestów w kierunku rywalki, a na konferencji prasowej po Roland Garros również nie brakowało chłodu. Tym razem historia zdaje się powtarzać – mimo że nie grała w finale, przegrana w półfinale z późniejszą finalistką mogła być dla niej bolesna.
Tym bardziej zaskakuje brak reakcji, że Sabalenka często deklarowała wsparcie dla kobiecej rywalizacji w duchu fair play, a jej relacja z Igą – dotąd konkurencyjna i napięta – w ostatnich miesiącach zaczęła nabierać bardziej przyjacielskiego charakteru. Wspólne zdjęcia, serdeczne wymiany zdań, publiczne wypowiedzi o wzajemnym szacunku – wszystko to budowało obraz dwóch liderek, które mimo walki o dominację potrafią docenić swoje osiągnięcia.
Czas na odpoczynek i nowe rozdanie
Po intensywnym sezonie na kortach trawiastych czołowe tenisistki świata mają chwilę wytchnienia. Pod koniec lipca wrócą do rywalizacji w turnieju WTA 1000 w Toronto, gdzie zapewne znów zobaczymy starcie największych nazwisk kobiecego tenisa. Być może do tego czasu emocje opadną i także Sabalenka znajdzie sposób, by – choćby symbolicznie – pogratulować Idze Świątek historycznego sukcesu.
Na razie jednak milczenie Białorusinki pozostaje niepokojącym zgrzytem w dniu, który powinien należeć wyłącznie do świętowania i sportowego uznania.