– Z każdym rokiem radziłam sobie coraz lepiej, ale mam poczucie, że właśnie w tym sezonie poczyniłam największy postęp na trawie – przyznała Iga Świątek w rozmowie z Polsatem Sport, tuż przed wielkim finałem Wimbledonu, w którym zmierzy się z Amandą Anisimovą. Liderka światowego rankingu wspomniała również o trudnych ostatnich miesiącach, które – jak sama podkreśla – nie były dla niej łatwe.
Do tej pory Świątek uchodziła za niekwestionowaną królową kortów ziemnych, jednak jej występy na trawie nie budziły takiego podziwu. Wszystko zmieniło się w obecnym sezonie, który przyniósł przełom w jej grze na tej nawierzchni. Najpierw dotarła do finału turnieju w Bad Homburg, a następnie awansowała do decydującego meczu Wimbledonu – co jest jej największym sukcesem w historii występów na londyńskiej trawie. A to jeszcze nie koniec – dziś o godzinie 17:00 Polka powalczy o tytuł.
– Naprawdę cieszę się z pracy, którą wykonałam. Zaczynam lepiej kontrolować przebieg spotkań, potrafię wywierać presję na przeciwniczkach. Mój serwis jest na wyższym poziomie, a także lepiej poruszam się po korcie – podkreśliła Świątek.
24-letnia tenisistka nie obroniła w tym roku tytułu na Rolandzie Garrosie – odpadła w półfinale po porażce z Aryną Sabalenką (6:7, 6:4, 0:6). Dziennikarze zapytali ją, czy wcześniejsze zakończenie zmagań w Paryżu miało wpływ na przygotowania do Wimbledonu. – Szczerze mówiąc, dało nam to tylko dwa dni więcej. Ale mimo wszystko zdążyliśmy wyjechać z Polski, gdzie warunki do treningów na trawie są średnie. Na Majorce miałam dostęp do świetnych kortów i każdą minutę treningu wykorzystałam w stu procentach – wyjaśniła.
W wielkim finale Świątek zmierzy się z Amandą Anisimovą, która plasuje się obecnie na 12. miejscu w rankingu WTA. Dla Amerykanki będzie to pierwszy w karierze występ w finale wielkoszlemowym. W półfinale pokonała Arynę Sabalenkę po emocjonującym boju 6:4, 4:6, 6:4.
– Amanda gra bardzo solidnie i regularnie przez cały turniej, więc czeka mnie spore wyzwanie. Jeszcze nigdy nie rywalizowałyśmy ze sobą w tourze, ale postaram się przygotować odpowiednią taktykę i być gotowa na każdy scenariusz – zapewniła Polka.
Iga szczerze przyznała, że pierwsza część sezonu nie należała do udanych. W 2025 roku nie zdołała jeszcze wygrać żadnego turnieju, a największe rozczarowania przyniosły jej występy w Madrycie, Rzymie i wspomnianym Rolandzie Garrosie.
– Zawsze gra się lepiej, kiedy człowiek czuje się dobrze również poza kortem. Bywało różnie – raz lepiej, raz gorzej – ale po tych trudniejszych miesiącach odzyskałam równowagę i znów czerpię radość z gry – zakończyła rozmowę liderka światowego rankingu.