Wimbledon 2025 bez sędziów liniowych. Technologia na pierwszym planie, ale nie obyło się bez kontrowersji
Tegoroczna edycja Wimbledonu zapisze się na kartach historii jako przełomowa – po raz pierwszy turniej rozgrywany na kortach All England Club odbywa się bez obecności sędziów liniowych. Ich rolę całkowicie przejął elektroniczny system wykrywania autów. Choć zmiana ta wpisuje się w coraz bardziej zauważalny trend cyfryzacji sportu, nie wszystkim przypadła do gustu. Technologia wzbudza emocje, a nawet obawy – zarówno wśród zawodników, jak i kibiców.
Koniec z elegancją sędziów liniowych. Technologia przejmuje kontrolę
Przez 148 lat Wimbledon słynął z przywiązania do tradycji – to turniej, gdzie obowiązują białe stroje, serwowane są truskawki ze śmietaną, a wieczorna cisza nocna potrafi przerwać emocjonujący mecz. W tym roku jednak historia zatoczyła koło. Elektroniczny system Live Electronic Line Calling, używany już w kwalifikacjach, po raz pierwszy został wdrożony również w turnieju głównym. Technologia automatycznie wywołuje auty oraz błędy serwisowe, analizując materiał z 18 kamer w czasie krótszym niż 0,1 sekundy.
Wielkoszlemowy Wimbledon pozostawał dotąd jednym z ostatnich bastionów tradycyjnego sędziowania – teraz dołącza do grona turniejów ATP i WTA, gdzie system jest już wymagany. Jedynie Roland Garros nadal opiera się technologicznej rewolucji.
Głosy krytyki: “To zdezorientowało zawodniczkę”
Choć jesteśmy dopiero na początku turnieju, nie brakuje kontrowersji. W meczu pierwszej rundy pomiędzy Evą Lys a Yue Yuan, chińska tenisistka zgłaszała problemy ze słyszalnością komunikatów. – Naprawdę nie słyszałam głosu, był za cichy. Poprosiłam sędziego o podgłośnienie, ale powiedział, że to niemożliwe. Dźwięk z mikrofonu sędziego był znacznie głośniejszy niż z systemu – relacjonowała Yuan. Problemem mogą być blisko położone korty, gdzie zbyt głośne komunikaty mogłyby wprowadzać chaos.
Zwolnienia i kryzys wizerunkowy. Zabraknie 220 sędziów
Wprowadzenie automatycznego systemu odbiło się również na personelu. Zamiast dotychczasowych 300 sędziów liniowych, w tym roku przy turnieju pracuje jedynie 80 – wyłącznie na wypadek awarii systemu. Brytyjskie media informują, że do nagrania komunikatów systemowych zatrudniono 20 lektorów. Zmiana ta nie przeszła bez echa również w świecie polityki. – Chcemy powrotu sędziów. Dość już tego – napisał Richard Tice, wiceszef prawicowej partii Reform UK.
Tenisiści: “Brakuje tradycji, brakuje ludzi”
Wielu zawodników i zawodniczek nie kryje rozczarowania nowym podejściem Wimbledonu. – Sędziowie liniowi stanowili część atmosfery. To była tradycja – ocenił Cameron Norrie. – Myślę, że technologia zabija ducha tenisa – wtórował mu Frances Tiafoe. – To trudny czas dla ludzi, którzy kochają tenis i tracą pracę – dodał. Andy Murray, choć teraz rzadziej zabiera głos, wcześniej także wypowiadał się w podobnym tonie.
Z kolei Jelena Ostapenko ma inne zdanie. – Dla mnie automatyczny system jest w porządku. Czasem w tłumie trudno było usłyszeć komunikat, ale nie mam z tym problemu – stwierdziła Łotyszka.
Francuz Arthur Fils posunął się dalej: – Musimy przywrócić sędziów. Teraz główny arbiter praktycznie nie ma nic do roboty – komentował jeszcze podczas turnieju w Madrycie.
Zverev i Sabalenka przeciwko bezbłędnej technologii
Choć system ma na celu poprawę precyzji, nie brakuje sytuacji, które pokazują jego ograniczenia. W Madrycie Alexander Zverev zakwestionował decyzję aparatury i… zrobił zdjęcie śladu po piłce. Za swoje zachowanie został ostrzeżony. Podobnie zareagowała Aryna Sabalenka w meczu z Elise Mertens – również fotografowała ślad i poprosiła sędzię o zejście z krzesła. Została upomniana.
– Wolę technologię przy drobnych błędach, ale sędziowie często nie przyznają się do pomyłek – argumentowała Sabalenka.
Nie zawsze jednak to sędziowie są problemem – bywają też ofiarami. W 2024 roku w Dubaju Andriej Rublow został zdyskwalifikowany po tym, jak obraził sędziego liniowego w emocjach. Daria Kasatkina domagała się wtedy wprowadzenia do tenisa systemu VAR. – Można wykluczyć zawodnika i odebrać mu punkty oraz pieniądze bez sprawdzenia powtórki? Co za żart – pisała australijska tenisistka.
Tradycja czy przyszłość? Wimbledon balansuje na krawędzi
– Technologia jest dziś wystarczająco zaawansowana, by zapewnić maksymalną precyzję. Zdajemy sobie sprawę z naszej odpowiedzialności – mówiła Sally Bolton, dyrektorka generalna All England Club. Organizatorzy zapewniają, że podchodzą do sprawy bardzo poważnie i chcą połączyć innowację z duchem tradycji.
Czas pokaże, czy nowa era przyniesie więcej precyzji, czy też Wimbledon straci coś nieuchwytnego – klimat, elegancję i rytuały, które przez dekady czyniły go wyjątkowym. Tymczasem zawodnicy i kibice wciąż będą musieli przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości – tej, w której głos maszyny zastępuje człowieka.